Flogger ręcznie robiony

Wyszło całkiem (nie)przyzwoicie – flogger skórzany na zamówienie

Podobno ta zabawka nazywa się flogger. Szkoda, że wysyłając go do klienta, nie miałem dostępu do piwnicy, którą mógłbym zaaranżować na „jaskinię” takich specyficznych uciech (oczywiście tylko na potrzeby zdjęć). Wyglądałby dobrze na tle surowego betonu albo ceglanej ściany z odpadającym tynkiem…

Dobra, żarty na bok, teraz konkrety o wykonaniu skórzanego floggera na specjalne zamówienie. Frędzle to cienka i miękka, bo poniżej 2mm, skóra bydlęca, garbowana roślinnie. Grubszej nie potrafiłem zapleść w te pętelki – wykonałem je dzięki wzdłużnym nacięciom na paskach skóry, w które wsadzałem końcówkę i przeciągałem. Na rączce jest oplot ze skóry koziej (też garbowanej roślinnie), bo bydlęca była zbyt twarda i brzydko się układała. Ozdobne czarne węzły ze skóry o nieokreślonym rodzaju garbowania, bo dystrybutor nie podaje tej informacji o swoich rzemieniach. Są to tzw. guzy tureckie, sześcioczęściowe, czyli dość poplątane.

Teraz farby. Czarne kolory to Fiebing’s USMC Black – żałuję, że przy zakupie miałem zaćmienie i nie wziąłem czarnego w wersji Pro Dye, bo zwykły trochę brudzi. Musiałem się namachać ze ścierką, zanim czarne frędzle stały się bezpieczne dla czerwonych. Czerwony to farba Kenda, taka do zamaczania skóry. Natomiast na rączce jest EcoFlo Waterstain Red.

W środku mój flogger wyposażony jest w sosnowy drążek o średnicy 25mm. Skórzane elementy są przytwierdzone do drążka gwoździami, gwoździami tapicerskimi i zszywkami, w zależności od miejsca. Dla wyrównania powierzchni miejsca z gwoździami oplotłem bardzo cienką (poniżej 1mm) skórą garbowaną chromowo. Przez to, że jest miękka i elastyczna, dawała najlepszy efekt. Większość gwoździ i wszystkie zszywki ukryłem pod oplotami i guzami tureckimi.

Oploty i węzły w skórzanym floggerze

Dużym wyzwaniem w tym projekcie były dla mnie oploty. W oplocie rączki szerokimi pasami (hasło klucz: four strand braid) najważniejsze były równe pasy i unikanie prześwitów. Z kolei mocowania wykonane za pomocą sześcioczęściowych guzów tureckich to już wyższa szkoła jazdy. Na szczęście sporo jest filmików instruktażowych stosowania tej techniki na paracordzie, ale i tak łatwo nie jest. Trochę mi zajęło załapanie, o co w tym chodzi i jaka technika mi najbardziej odpowiada – można zaplatać na palcach, na płytce, na trzpieniu (mandrel). Mi najlepiej wyszło na płytce, a pracochłonne było też końcowe zacieśnianie oplotu.

Kiedyś pochwalę się jeszcze jednym projektem z tureckimi głowami w roli głównej, od którego zacząłem przygodę z zaplataniem. Dzięki temu na floggerze nie musiałem już debiutować, więc poszło łatwiej.

Trochę autokrytyki

To moje pierwsze zamówienie tego typu i w ogóle pierwsze z kategorii skórzane akcesoria BDSM. Z tego powodu tu i tam jest parę rzeczy, które za drugim razem zrobiłbym inaczej. Frędzli byłoby 16 zamiast 15 lub nie byłyby farbowane na przemian, tylko nieregularnie. Kolory ładniej by się układały. Końcówkę rączki zrobiłbym tak, żeby nie wymagała oplatania guzem tureckim. A same węzły byłyby z szerszego rzemienia i mniejszej liczby części. Projekt „flogger” powstawał drogą prób i błędów, ale był dla mnie bardzo rozwojowy, bo nauczyłem się kilku nowych technik.

Shopping Cart
Verified by MonsterInsights