Postanowiłem rozbudować wątek zaczęty jakiś czas temu wpisem o gumie tragakantowej(GT) link –>Patent na gładkie krawędzie. W tym wpisie chciałbym pokazać jak w łatwy sposób poznać skład środków do skór i zachęcić do samodzielnego eksperymentowania.
Guma tragakantowa
Pisząc wspomniany post o GT przypadkiem znalazłem informację o specyfiku firmy Fiebing o nazwie Gum Tragacanth, poniżej zrzut z karty charakterystyki produktu:
Zabawne było dla mnie, że użyto gumy ksantanowej do środka o nazwie GT. Ciekawa jest też cena gotowego środka w porównaniu do małego pojemniczka GT w proszku, dodatku spożywczego. Podpowiem, kosztują prawie tyle samo. Natomiast wydajność tego drugiego rozwiązania jest lepsza. GT w proszku mam już od ponad pół roku i mało co ubyło z pojemniczka, a wlałem w różne wyroby już kilka kubeczków zawiesiny GT w wodzie. Na pewno więcej niż pojemność butelki z gotową mieszanką.
Carnauba Cream
Ostatnio poszedłem tym samym tropem, bo zainteresowałęm się produktem zawierającym wosk karnauba(WK). Wiedząc już, że angielski skrót oznaczający kartę charakterystyki to MSDS, wpisałem zwyczajnie w wyszukiwarkę „Fiebing’s Carnauba Cream MSDS” no i mam co chciałem:
Znów zaskoczenie. Butelka (~120ml) tego specyfiku w naszych ulubionych sklepach z materiałami dla skórorobów kosztuje około 30zł, natomiast 250g wosku karnauba o czystości kosmetycznej można nabyć za 20zł w sklepie ze składnikami do kosmetyków DIY. Do tego trochę parafiny w płynie, która kosztuje już całkiem mało. Przy takich cenach WK możemy używać dużo bardziej skoncentrowanej dawki, domyślam się, że mogłoby zadziałać ciekawie. WK wg wiki jest najtwardszym woskiem naturalnego pochodzenia. Jeśli dobrze myślę, to skóra byłaby bardziej odporna na uszkodzenia po takiej kuracji. Przecież już wosk pszczeli solidnie utwardza lico, a przy większej ilości cały płat skóry.
Tan Kote
Na koniec coś bardziej złożonego, całe 3 składniki nie licząc wody. Oto popularny Tan Kote:
Co my tu mamy? Trochę boraksu (do kupienia w sklepach z eko chemią gospodarczą, tania sprawa), tego akurat mam w domu dużo, bo moja druga połowica miesza z tego proszek do prania, kostki toaletowe, proszek do zmywarki… mam nadzieję, że nie sypie mi po kryjomu do herbaty!
Dalej kazeina – białko mleka o bardzo szerokim zastosowaniu, kiedyś robiono z tego nawet korpusy do piór wiecznych. Nie miałem takiego, ale czytałem, że bardzo źle reagowały na wilgoć, potrafiły się odbarwiać nawet jeśli użytkownikowi pociła mocniej ręka. Ten egzemplarz z poniższego zdjęcia należał do taniej serii firmy Conway Stewart.
Kazeinę kupi się w sklepach dla artystów/plastyków. Swoją drogą ciekawe jest oznaczenie LD50 (Lethal Dose, czyli dawka śmiertelna, przy której umiera 50% badanych osobników). Zwróćcie uwagę na ten parametr dla kazeiny. Na siłę wpakowali w szczura (rat) tyle białka, że chyba żołądek mu rozerwało… sadyści.
Miks olejów naturalnych, niestety, nie są szkodliwe więc nie da się dowiedzieć tak łatwo co to za oleje, spodziewałbym się kopytkowego doprawionego czymś tanim. No i główny składnik woda, tej nigdy dość.
Ostatnio zastanawiałem się czego użyć jako rozcieńczalnika do farb z serii Oil Dye. Tym samym sposobem sprawdziłem sobie jakie rozpuszczalniki zawiera farba, mimo nazwy, wystarczy bezbarwny denaturat (ogólnie wybrane alkohole).
Podsumowanie
Warto sprawdzać karty charakterystyki używanych produktów przede wszystkim dla własnego bezpieczeństwa. W przypadku omawianych produktów chyba najgorzej byłoby najeść się boraksu łykając setkę Tan Kote, no ale w przypadku farb już nie jest tak zabawnie. Aceton, ksylen, benzen – standardowe rozpuszczalniki zaliczane do substancji niebezpiecznych. Wiedząc z czym się mierzymy. właściwie dobierzemy filtr do maski.
Jak się okazuje po przeanalizowaniu MSDSów, sporo produktów klasyfikowanych jako chemia wykończeniowa ma bardzo proste składy i są zrobione z tanich (w porównaniu do gotowych produktów) i dostępnych składników. W przypadku małych warsztatów skórzanych (np. jak mój, początkowo była to połowa najmniejszego pokoju w mieszkaniu 60mkw) opłaca się zrobić niektóre specyfiki samemu. W końcu, to nasze hobby i mamy na to specjalnie zarezerwowany czas, natomiast funduszy zwykle ciut mniej. Na szczęście zawartość „substancji aktywnych” w wielu produktach jest minimalna i nie wykosztujemy się bardzo kupując takie mikro ilości potrzebnych składników.
Osobiście z powodzeniem stosuję mieszankę woskową- tłuszczową dostępną w sklepie pod nazwą Naturalny środek do pielęgnacji skóry 50 ml *. Po wielu użyciach ustandaryzowałem jej skład i udostępniam zainteresowanym, którzy nie mają potrzeby albo czasu, by eksperymentować.
Świetna strona, dodaję do obserwacji, pozdrawiam
Dziękuję, zapraszam do ponownych odwiedzin.