Pracowity czas jeśli chodzi i postowanie. Wyroby porobione, fotki w sumie też. ale zalegam z opisaniem i wrzuceniem tego wszystkiego na bloga. Jest urlop i czas na nadrobienie zaległości.
Projekt bardzo podobny do jednego z poprzednich, można powiedzieć, że niemal kopia tej okładki. Zasadniczą różnicą jest wymiar. Celem było wpasowanie w nią szkicownika, o niestandardowych wymiarach okładki jak na format A5. Różni producenci różnie liczą, czasami kartkę, czasami okładkę, standardu nie ma i ogólnie ciężkie jest życie kaletnika hobbysty. Nie obyło się bez konieczności załatwienia owego problematycznego zeszytu, dla upewnienia się, że pasuje, fotki jeszcze z innym, testowym zeszytem. Foteczki teraz, a techniczne sprawy za chwilę.
Wykonanie
Skórka jak zwkle, garbowana roślinnie, blankowa. około 3mm. Farbowana na kolor ciemny brąz Fiebing’sem przy użyciu szerokiego pędzla. Krawędzie farbowane lekko rozcieńczoną w denaturacie farbą. Lico skóry zaliczyło kilka rund natłuszczania, balsamowania i polerki po każdej aplikacji. W ruch poszła mieszanka woskowo-tłuszczowa w wersji podstawowej i na sam koniec o zwiększonej zawartości wosku. Po środku był balsam Palc. Po między aplikacjami skórka leżała sobie w cieniu na gorącym balkonie, żeby wszystko dobrze wsiąkło.
Wewnętrzne zakładki przygotowane tak jak wierzch, z tym że skóra to boczek, ta sama wyprawa, z tej samej garbarni, tylko grubość nieco większa. Dokładki wejdzie zeszyt w twardej oprawce więc trochę większa elastyczność w tych miejscach się przyda, żeby łatwiej wchodził.
Krawędzie przejechałem grooverkiem, moim substytutem liniarki, ale zadziałało tak, że nie widać różnicy. Dzięki temu wzdłuż krawędzi mam ładną linię. Pełni ona czysto estetyczne funkcje, ot krawędzie i szew wydają się bardziej „wykończone” lub „dopieszczone”. Samą krawędź wyszlifowałem papierami ściernymi o gradacji od 100 do 400.
